piątek, 17 grudnia 2010

Walonki i psi smalec.

Minęły dwa miesiące, a ja znowu się przeprowadzam. Jeszcze nowsza praca, nowszy dom i nowszy początek... Tym razem zamieszkam na wsi, obok rezerwatu jakiegoś rzadkiego ptaka i będę wiejskim doktorem. Jest zayebiście. Wczoraj podłączyli mi prąd - póki co jedną fazę (cokolwiek to nie znaczy!!). Dziś faza zdechła i nie ma prądu. Chyba lepiej jest mieć więcej faz, bo jak jakaś zdechnie to reszta zostanie..??
Nie mam też internetu, TV, sygnału GPS i GSM, bo tam nawet fale zawracają... Ale za to mam palacza do pieca - prezent od gminy! Psy tam dupami szczekają, choć też zapewne do czasu, zanim nie zutylizują ich moi sąsiedzi. Są lekarzami z Kazachstanu i leczą swoje dzieci psim smalcem. Dlatego należy jak w Wietnamie - postawić na koty! Choć cholera wie, czy nie kocia skórka nie będzie warta wyprawki... Życie jest piękne.

Zazdroszczę Klonowi (nie mylić z Klonikiem:)) Ma sąsiadów! Hałaśliwych, nieufnych, upierdliwych, męczących... czyli NORMALNYCH. Klasyka gatunku polskiego sąsiada, cudne:) Czemu ja trafiłam na taką egzotykę??

3 komentarze:

  1. a ten palacz pewnie pije? A może chociaż jest przystojny.... nawet, jak ma dwa zęby?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma szczęścia bez ptaka. Tak, każda kobieta powinna mieć na wyciagnięcie ręki jakiegoś ptaka. Niekoniecznie rzadkiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam w rezerwacie, w dolinie rzeki.
    Niestety nie znalazłam żadnego ptaka.
    Rzeki też nie ma.
    Na chooy mi taki rezerwat!!

    PS Ptak nie musi być rzadki, wystarczy, że będzie okazały!

    OdpowiedzUsuń