czwartek, 9 grudnia 2010

chcę trochę czasu...

Pozwól mi spróbować jeszcze raz
Niepewność mą wyleczyć, wyleczyć mi
Za pychę i kłamstwa, same nałogi
Za wszystko co związane z tym
Za świństwa duże i małe
Za mą niewiarę - rozgrzesz mnie
rozgrzesz mnie Panie mój, o Panie
Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany
Chciałbym, chciałbym zobaczyć co,
co dzieje się w mych snach
Co dzieje się
I nie, i nie chcę płakać, Panie mój
Uczyń bym był z kamienia
Bym z kamienia był
I pozwól mi, pozwól mi
Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz
Chcę trochę czasu, bo czas, bo czas leczy rany
Chciałbym, chciałbym, zobaczyć co
Co dzieje się, co dzieje się w mych snach
I nie, nie chcę płakać, Panie mój
Uczyń bym był z kamienia
Bym z kamienia był
I pozwól mi, pozwól mi pozwól mi...
Spróbować jeszcze raz
Jeszcze raz, jeszcze raz...

tak na początek...

formatka bloga wygląda tak samo jak miejsce, w którym obecnie zamieszkałem. Ponure, szare i już teraz wiem, że go nie polubię. Dlaczego? Bo pachnie tu śmiercią, stare meble z molami wielkości Pterodaktyli, łóżko z wystającymi sprężynami z materaca, biały kredens w kuchni pamiętający Adolfa H., brudne dywany z roztoczami jak Słonie, a co najgorsze to głucha sąsiadka skręcona w prawą stronę na maksa (volume max), która ogląda seriale za ścianą. Z całą pewnością ktoś tutaj zmarł... Jedyne co umila mi życie to rzeka, która płynie 50m od bloku (kanał), dźwięk gitary klasycznej wypełniający duży / mały pokój oraz nieśmiertelny Rysiek Riedel sączący się z głośników i małej szklaneczki czerwonego, wytrawnego wina. I znów poczułem zniewalające ciepło w moich żyłach. Pewnie znów obudzę się jutro z opuchniętą twarzą :-((