czwartek, 9 grudnia 2010

tak na początek...

formatka bloga wygląda tak samo jak miejsce, w którym obecnie zamieszkałem. Ponure, szare i już teraz wiem, że go nie polubię. Dlaczego? Bo pachnie tu śmiercią, stare meble z molami wielkości Pterodaktyli, łóżko z wystającymi sprężynami z materaca, biały kredens w kuchni pamiętający Adolfa H., brudne dywany z roztoczami jak Słonie, a co najgorsze to głucha sąsiadka skręcona w prawą stronę na maksa (volume max), która ogląda seriale za ścianą. Z całą pewnością ktoś tutaj zmarł... Jedyne co umila mi życie to rzeka, która płynie 50m od bloku (kanał), dźwięk gitary klasycznej wypełniający duży / mały pokój oraz nieśmiertelny Rysiek Riedel sączący się z głośników i małej szklaneczki czerwonego, wytrawnego wina. I znów poczułem zniewalające ciepło w moich żyłach. Pewnie znów obudzę się jutro z opuchniętą twarzą :-((

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz