"ok - codzienne życie zabija powoli."
Powyższy wpis miał być opublikowany 31.12.2010 r.
Bardzo, bardzo głęboka myśl :-)
Pozwól mi spróbować jeszcze raz...
Połowa życia już za nami. No i co teraz? Chyba trzeba zacząć od nowa... Tylko czego tak naprawdę chcemy? Może być szczęśliwymi, może nie chcemy dalej być biernymi, wegetować, dostosowywać się do innych ludzi i po wielu latach stwierdzić, że zmarnowaliśmy większość czasu na robienie tego czego nie lubimy i tak naprawdę nie chcemy... I właśnie dlatego zaczynamy od tego Bloga!
sobota, 12 maja 2012
poniedziałek, 7 maja 2012
czwartek, 30 grudnia 2010
vademecum skauta
- zawsze mów prawdę, bo to twoja wielka, a czasami jedyna zaleta,
- dotrzymuj słowa,
- co masz zrobić dzisiaj, zrób dzisiaj,
- zawsze bierz pod uwagę czarny scenariusz,
- szanuj innych ludzi i ich uczucia, zwłaszcza osób Ci bliskich,
- trzymaj się z daleka od nałogów, bo to zniszczy twoje życie i zdrowie,
- bądź konsekwentna/y w działaniu, niezależnie, czy dotyczy to twoich spraw zawodowych czy osobistych,
- rób wszystko, żeby być szczęśliwym, bo to jest najważniejsze,
- bierz małymi łyżkami, powoli, zachłanność Cię zgubi,
- pamiętaj pieniądze to nie wszystko, szczęścia nie dają, ale są potrzebne,
- bądź wierna/y swoim zasadom i partnerowi, jeżeli go masz – fizycznie i psychicznie,
- bądź sobą, zawsze, jak nie będziesz, to prędzej czy później się to zemści,
- jeżeli jesteś facetem nigdy ni prezentuj się twojej damie na golasa w czarnych skarpetkach,
- grzeczność zawsze Cię zgubi,
- pamiętaj, że wszystko co robisz ma wpływ nie tylko na twoje życie, ale też na innych,
- napisz testament,
- ucz się języków i innych rzeczy, bo to da Ci szansę robienia czegoś innego wszędzie i uratuje Ci dupę w kryzysowej sytuacji,
- kochaj Klona swego, jak Klona swojego, cokolwiek to znaczy,
- rozlicz i uwolnij się od rodziców przecinając pępowinę. Nawet nie ma znaczenia co powiedzą. Ważne, żeby się rozliczyć,
- i pamiętaj Gary Oldman is the best! i tak nie dostaniesz krzyża!
środa, 29 grudnia 2010
good bye blue sky
goodbye blue sky!
01.01.2011 comes judgment day!
Source: www.google.pl
Your terminator
and I am not going to commit suicide, for sure... i tyle.
01.01.2011 comes judgment day!
Source: www.google.pl
Your terminator
and I am not going to commit suicide, for sure... i tyle.
wtorek, 28 grudnia 2010
odjazd z touroperatorem
Touroperator to z reguły jakaś szemrana firma, która tworzy i promuje swój produkt turystyczny w postaci gotowego pakietu usług. Najczęściej tym produktem są wycieczki zorganizowane, albo pielgrzymki. Na te drugie nie jeżdżę, bo mnie to nie kręci. Na wycieczki zorganizowane znajdziecie odpowiedź na końcu...
Całkiem niedawno znajomi kupili taki gotowy produkt - wycieczkę do Grecji, wyspa Rodos, 4*, all inclusive. Od właśnie touroperatora, który już w chwili obecnej jest po drugiej stronie słońca, albo jeszcze dalej. Niestety życie nas wszystkich zaskakuje na każdym kroku, ich również zaskoczyło. Słowem nie mogli pojechać i wpadli na genialny pomysł: zadzwonimy do Aliena, bo kocha Grecję, może on pojedzie. A, że nigdy nie byłem "na produkcie" to pojechałem. Oczywiście, że nie sam.
Wylot / odlot dwie godziny opóźnienia. Masakra. Knajpa na lotnisku zamknięta... dziwne nie? Ludzie kupują alkohol w kiosku i piją. Żadnych informacji o wylocie. Głód mi narasta, ale ok. Już za 3h będę na miejscu. Żadnych informacji o wylocie. Siedzą obok dwa małżeństwa i się zastanawiają dokąd lecą, bo podobno wszędzie jest tak samo "na produktach". Informacja o odlocie: opóźnienie wydłuża się do 4 godzin. Foch, idę do kiosku. Jakaś pani w podartych rajstopach i białej bluzce mówi: do samolotu, bynajmniej nie przeprosiła za opóźnienie. Do tego czasu odświeżyłem sobie całą polską łacinę, w tym wszystkie koniugacje wszystkich znanych mi i zasłyszanych na lotnisku wyrazów.
Jak na dźwięk pistoletu na bieżni, a wcześniej komendę startera Jet Set ruszył wyścig pokoju: kto pierwszy ten lepszy, połowa samolotu leci w drugą stronę krzyknąłem. No i usłyszałem: co Pan! myśli Pan, że jesteśmy debilami? Nie odpowiedziałem, ale widzę co się dzieje. Usiadłem z przodu (w normalnym samolocie to jest business class), blisko wyjścia. Lepiej być nie mogło.
Samolot wycieczkowy to jest miejsce, gdzie do zabawy nie potrzeba wodzireja. Wszyscy śpiewają, tańczą walczyka, robią fale, jak na stadionie podczas meczu reprezentacji Polski, a jak samolot wyląduje to BIJĄ I KRZYCZĄ BRAWO! Jak w tym filmie: http://www.youtube.com/watch?v=VCH6n-OGSJA
Wylądowaliśmy na lotnisku w Smoleńsku. Piach, idziesz na piechotę, ale wylądowaliśmy.
źródło: www.demotywatory.pl
Bagaże po godzinie, brak informacji, nie wiadomo dokąd pójść. Ale jest, małolata w białej bluzce z podartymi rajstopami. Tędy, tędy proszę. Kierowca autobusu Grek. Miło było chwilkę parę zdań z nim zamienić. Swój chłop - może jutro dojedziemy mówi.
Miał rację. Po dwóch godzinach jesteśmy na miejscu. Pamiętajcie: jak kupujecie produkt szukajcie hotelu max. 20 km od lotniska. Inaczej wasza podróż będzie trwała dłużej...
Idziemy do upragnionego 4* przybytku. Oczywiście opiekuna produktu nie ma. Grek w recepcji, super. Dobry wieczór po grecku mówię, nazywam się itd. itd. Wiedziałem, że tak powie: nie ma Ciebie na liście. Wiedziałem, kurczaki, że tak będzie. Kilka telefonów i wreszcie mogę udać się miejsce spoczynku. Ale, ale o 8.00 śniadanie, o 14tej obiad, o 18tej kolacja. Już wiem, że zakuli mnie w łańcuchy... Ale Ty nie pierwszy raz w Grecji?
źródło: www.demotywatory.pl
Odpalam czerwone wino, impreza na basenie, hałas, cieknące krany, sprężyny jak las namorzynowy wyrastają z materaca. Wino pomaga, idę spać. Jutro też jest dzień, pewnie lepszy. W końcu w Grecji jestem!
źródło: www.demotywatory.pl
Na pewno nie było to greckie śniadanie - kiełbasa, parówki, szynka, kawa do dupy, sałaty z poprzedniego dnia, jajecznica z proszku itd. I wszystkie szumowiny tzn. gustownie ubrani w korale i sygnety goście mówią po niemiecku. Ok. Nic greckiego, nawet fety nie ma. A po prawdzie greckie śniadanie to dobra kawa i czerstwa bułka. Super, że nie ma Polaków. W sumie high live...
Widzę basen, jak morze, tylko po co basen, jak morze jest 100 metrów dalej. Tym bardziej, że w basenie siedzi para z łuszczycą...
źródło: www.demotywatory.pl
Idę do baru z ręcznikiem, bo wiem, że tam są krzesła. Nikt z obsługi nie jest Grekiem. Pakistan, Albania, no problem. Ale oni szprechają tylko! A to już jest problem, dla mnie. Na migi dogaduję się z nie greczynką i proszę o ouzo. Ouzo? tego nikt nie pije odpowiada. Po chwili wiedziałem o co jej chodzi. To nie było ouzo, tylko nasza kochana alpaga z anyżem. I tyle. Jak każdy inny alkohol, który mieli. Nie ma znaczenia, party się zaczyna:
źródło: www.demotywatory.pl
Dobrze jest. Zasuwam na plażę. Lubie faunę i florę, ale bez przesady:
źródło: www.demotywatory.pl
Walę się na leżak. Tylko 2 Euro za dzień... Ale all inclusive. Bez komentarza. Zamawiam masaż. Śliczna dziewczyna z Tajlandii, ale ma dziwne urządzenie, ręce?
źródło: www.demotywatory.pl
Rozluźniony idę na obiad.NIC GRECKIEGO.
Później sjesta w barze.
Kolacja - nie, nie idę na kolacje. Muszę coś zjeść. Biegnę po okolicy i szukam, pytam się... i jest. Tawerna Limanaki. To było coś. Ryby, garidaki simiako, achinos, słowem wszystko, co w Grecji jedzeniowo jest najpiękniejsze. Ale znów brak Greków, tylko Pakistan rządzi.
I TAK PRZEZ 10 DNI. BAJKA.
W końcu wracamy do domu. Autokar pełen wypoczętych turystów:
źródło: www.demotywatory.pl
Lotnisko, kolejka. 6 godzin opóźnienia. Robię co mogę. Bar, ouzo, takie prawdziwe, jedzenie. Brak komunikatów. Ale w końcu się udało.
Nad ranem jestem w domu.
Wypoczęty, zrelaksowany i z naładowanymi akumulatorami po 10 dniach idę spać, we własnym łóżku, na moim ukochanym materacu:
źródło: www.demotywatory.pl
TO BYŁ ODJAZD. NA WYCIECZKI ZORGANIZOWANE NIE JEŻDŻĘ. TEN RAZ TO BYŁA POMYŁKA. A touroperatorom ch.. na grób. Amen.
Postaci przedstawione w niniejszym poście są chyba fikcyjne, choć pochodzą z demotywatory.pl, oprócz autora i tego co napisał.
Całkiem niedawno znajomi kupili taki gotowy produkt - wycieczkę do Grecji, wyspa Rodos, 4*, all inclusive. Od właśnie touroperatora, który już w chwili obecnej jest po drugiej stronie słońca, albo jeszcze dalej. Niestety życie nas wszystkich zaskakuje na każdym kroku, ich również zaskoczyło. Słowem nie mogli pojechać i wpadli na genialny pomysł: zadzwonimy do Aliena, bo kocha Grecję, może on pojedzie. A, że nigdy nie byłem "na produkcie" to pojechałem. Oczywiście, że nie sam.
Wylot / odlot dwie godziny opóźnienia. Masakra. Knajpa na lotnisku zamknięta... dziwne nie? Ludzie kupują alkohol w kiosku i piją. Żadnych informacji o wylocie. Głód mi narasta, ale ok. Już za 3h będę na miejscu. Żadnych informacji o wylocie. Siedzą obok dwa małżeństwa i się zastanawiają dokąd lecą, bo podobno wszędzie jest tak samo "na produktach". Informacja o odlocie: opóźnienie wydłuża się do 4 godzin. Foch, idę do kiosku. Jakaś pani w podartych rajstopach i białej bluzce mówi: do samolotu, bynajmniej nie przeprosiła za opóźnienie. Do tego czasu odświeżyłem sobie całą polską łacinę, w tym wszystkie koniugacje wszystkich znanych mi i zasłyszanych na lotnisku wyrazów.
Jak na dźwięk pistoletu na bieżni, a wcześniej komendę startera Jet Set ruszył wyścig pokoju: kto pierwszy ten lepszy, połowa samolotu leci w drugą stronę krzyknąłem. No i usłyszałem: co Pan! myśli Pan, że jesteśmy debilami? Nie odpowiedziałem, ale widzę co się dzieje. Usiadłem z przodu (w normalnym samolocie to jest business class), blisko wyjścia. Lepiej być nie mogło.
Samolot wycieczkowy to jest miejsce, gdzie do zabawy nie potrzeba wodzireja. Wszyscy śpiewają, tańczą walczyka, robią fale, jak na stadionie podczas meczu reprezentacji Polski, a jak samolot wyląduje to BIJĄ I KRZYCZĄ BRAWO! Jak w tym filmie: http://www.youtube.com/watch?v=VCH6n-OGSJA
Wylądowaliśmy na lotnisku w Smoleńsku. Piach, idziesz na piechotę, ale wylądowaliśmy.
źródło: www.demotywatory.pl
Bagaże po godzinie, brak informacji, nie wiadomo dokąd pójść. Ale jest, małolata w białej bluzce z podartymi rajstopami. Tędy, tędy proszę. Kierowca autobusu Grek. Miło było chwilkę parę zdań z nim zamienić. Swój chłop - może jutro dojedziemy mówi.
Miał rację. Po dwóch godzinach jesteśmy na miejscu. Pamiętajcie: jak kupujecie produkt szukajcie hotelu max. 20 km od lotniska. Inaczej wasza podróż będzie trwała dłużej...
Idziemy do upragnionego 4* przybytku. Oczywiście opiekuna produktu nie ma. Grek w recepcji, super. Dobry wieczór po grecku mówię, nazywam się itd. itd. Wiedziałem, że tak powie: nie ma Ciebie na liście. Wiedziałem, kurczaki, że tak będzie. Kilka telefonów i wreszcie mogę udać się miejsce spoczynku. Ale, ale o 8.00 śniadanie, o 14tej obiad, o 18tej kolacja. Już wiem, że zakuli mnie w łańcuchy... Ale Ty nie pierwszy raz w Grecji?
źródło: www.demotywatory.pl
Odpalam czerwone wino, impreza na basenie, hałas, cieknące krany, sprężyny jak las namorzynowy wyrastają z materaca. Wino pomaga, idę spać. Jutro też jest dzień, pewnie lepszy. W końcu w Grecji jestem!
Next day śniadanie. Brak miejsc. Major domus mówi: nie mam Ciebie na liście! Fuck! Ja wiedziałem, kurczaki, że tak będzie. I już wiem dokąd trafiłem:
źródło: www.demotywatory.pl
Na pewno nie było to greckie śniadanie - kiełbasa, parówki, szynka, kawa do dupy, sałaty z poprzedniego dnia, jajecznica z proszku itd. I wszystkie szumowiny tzn. gustownie ubrani w korale i sygnety goście mówią po niemiecku. Ok. Nic greckiego, nawet fety nie ma. A po prawdzie greckie śniadanie to dobra kawa i czerstwa bułka. Super, że nie ma Polaków. W sumie high live...
Widzę basen, jak morze, tylko po co basen, jak morze jest 100 metrów dalej. Tym bardziej, że w basenie siedzi para z łuszczycą...
źródło: www.demotywatory.pl
Idę do baru z ręcznikiem, bo wiem, że tam są krzesła. Nikt z obsługi nie jest Grekiem. Pakistan, Albania, no problem. Ale oni szprechają tylko! A to już jest problem, dla mnie. Na migi dogaduję się z nie greczynką i proszę o ouzo. Ouzo? tego nikt nie pije odpowiada. Po chwili wiedziałem o co jej chodzi. To nie było ouzo, tylko nasza kochana alpaga z anyżem. I tyle. Jak każdy inny alkohol, który mieli. Nie ma znaczenia, party się zaczyna:
źródło: www.demotywatory.pl
Dobrze jest. Zasuwam na plażę. Lubie faunę i florę, ale bez przesady:
źródło: www.demotywatory.pl
Walę się na leżak. Tylko 2 Euro za dzień... Ale all inclusive. Bez komentarza. Zamawiam masaż. Śliczna dziewczyna z Tajlandii, ale ma dziwne urządzenie, ręce?
źródło: www.demotywatory.pl
Rozluźniony idę na obiad.NIC GRECKIEGO.
Później sjesta w barze.
Kolacja - nie, nie idę na kolacje. Muszę coś zjeść. Biegnę po okolicy i szukam, pytam się... i jest. Tawerna Limanaki. To było coś. Ryby, garidaki simiako, achinos, słowem wszystko, co w Grecji jedzeniowo jest najpiękniejsze. Ale znów brak Greków, tylko Pakistan rządzi.
I TAK PRZEZ 10 DNI. BAJKA.
W końcu wracamy do domu. Autokar pełen wypoczętych turystów:
źródło: www.demotywatory.pl
Lotnisko, kolejka. 6 godzin opóźnienia. Robię co mogę. Bar, ouzo, takie prawdziwe, jedzenie. Brak komunikatów. Ale w końcu się udało.
Nad ranem jestem w domu.
Wypoczęty, zrelaksowany i z naładowanymi akumulatorami po 10 dniach idę spać, we własnym łóżku, na moim ukochanym materacu:
źródło: www.demotywatory.pl
TO BYŁ ODJAZD. NA WYCIECZKI ZORGANIZOWANE NIE JEŻDŻĘ. TEN RAZ TO BYŁA POMYŁKA. A touroperatorom ch.. na grób. Amen.
Postaci przedstawione w niniejszym poście są chyba fikcyjne, choć pochodzą z demotywatory.pl, oprócz autora i tego co napisał.
poniedziałek, 27 grudnia 2010
zorza polarna
Witam Was ciule,
źródło: http://www.filmweb.pl/film/Odmienne+stany+%C5%9Bwiadomo%C5%9Bci-1980-8280#
A co do tego ma zorza polarna? Sam nie wiem...
Takie odmienne stany świadomości....
źródło: http://www.filmweb.pl/film/Odmienne+stany+%C5%9Bwiadomo%C5%9Bci-1980-8280#
A co do tego ma zorza polarna? Sam nie wiem...
Takie odmienne stany świadomości....
niedziela, 26 grudnia 2010
Ja, metalowa Świnia
Niech ten rok już się skończy. Święta prawie za nami. Jeszcze tylko kilka dni i będzie super. No może, może lepiej poczekać na zakończenie i początek Nowego Roku chińskiego? Zgodnie z zodiakiem chińskim jestem? hm.... jestem metalową świnią :-))
Jak każda świnia urodzona w tym dniu, co ja, mam polarność Yin, a moim żywiołem jest woda. Ciekawe, bo za wodą jako taką nie przepadam. Nie lubię pływać, choć podobno robię to całkiem nieźle, mam chorobę morską, uwielbiam siedzieć nad wodą... No to chyba to mój żywioł jest? Tak. Co do polarności, to mam taką właściwość indywiduum chemicznego polegającą na występowaniu we mnie elektrycznego momentu dipolowego w wyniku nierównomiernego rozłożenia cząstkowych ładunków elektrycznych w ich objętości. Powiem tak: zawsze swędziało mnie w d...e. Do pięciu liczyć potrafię, bo i dobrze się składa, że cyfra 5 jest moją szczęśliwą. Mam po 5 palców w prawej i lewej ręce, po 5 w prawej i lewej stopie, włosów na głowie 5 do potęgi N. Wszystko na pięć. Prawie na 5 zdałem maturę, zbieram do świnki pięciozłotówki, przynajmniej 5 razy dziennie włączam światło i spuszczam w kiblu wodę, 5 razy przynajmniej rozmawiam dziennie przez komórkę, 5 razy odsłuchuję codziennie moją ulubioną muzę itd. itd. itd. W sumie dochodzę do wniosku, że JESTEM NA 5. Czyli jestem szczęściarzem!!! W odróżnieniu od P.T. teściowej, która jest na 102. 100 kilometrów ode mnie i dwa metry pod ziemią :-)).
Podobno moją ulubioną porą roku jest zima, ale nie jest to prawda. Prawda jest taka, że opadu atmosferycznego w postaci śniegu nie lubię, ale Bukę lubię. Kocham ją w sposób nieokiezłnany, nieokreślony. Mam nadzieję, że jutro odkopie mój samochód... Jakbym chciał mieć sygnet pewnie byłby to szmaragd. "Miłość, szmaragd i krokodyl". Miłość, szmaragd i krokodyla miałem ... w pewnym sensie. Nie, nieeeeeeeeeeeeeee, nie lubię krwistoczerwonego i czarnego koloru. To jak z książek niejakiego Pana Grange o seryjnych i pojebanych mordercach. Ja taki nie jestem skomplikowany jak ci mordercy. Jestem prosty jak tyczka, towarzyski, ale tylko czasami. JESTEM TEŻ LOJALNY. To są moje zalety. Pewnie mam też wady, jak każdy. TY TEŻ! TAK DO CIEBIE MÓWIĘ! CZYTASZ TO, TO WŁAŚNIE DO CIEBIE MÓWIĘ! :-)) Zadam Ci pytanie: co to jest negatyw? Nie wiesz? Ja wiem. Mój negatyw to naiwność, łatwowierność i materializm. Hm....... z tym ostatnim się nie zgodzę, bo tego już nie potrzebuję.
Pieniądze nie są najważniejsze, a żony i partnera nie kupię!Kozy lubię, króliki też. To takie kochane zwierzaki...................................
Jeżeli jesteś bawołem, kogutem, szczurem, albo smokiem to pewnie mamy coś wspólnego!!! Pewnie też Cie polubię ..........................
Jeżeli jesteś świnią (tak jak ja :-)) ), psem, wężem, tygrysem, koniem, albo małpą to z całą pewnością sie nie polubimy. No, ale mogą być inne rzeczy, które nas połączą ......
Jeżeli jesteś skorpionem według zachodniego zodiaku to jesteśmy TACY SAMI.
METALOWYMI ŚWINIAMI.
Subskrybuj:
Posty (Atom)